niedziela, 28 kwietnia 2013

Najmłodsza wdowa w historii [rodziny]

W każdej rodzinie kiedyś nastaje taki czas, że jedno z małżonków zostaje wdową lub wdowcem. Dość często są to osoby starsze, ale zdarzają się przypadki, gdy jedno z małżonków umiera młodo (choroba, powikłania poporodowe, czy jakiś wypadek).
Dzisiejszy post poświęcony będzie Zofii Boruniowej /Boruń/, urodzonej 22 kwietnia 1865r. we wsi Szałas Nowy jako córka Gustawa (Augustyna) Borunia i Józefy z Lisowskich. Była ona ósmym z dziewięciorga dzieci tej pary (na dzień dzisiejszy znanych).   Ojciec Zofii - Gustaw/Augustyn był starszym o 13 lat bratem mojego prapradziadka Franciszka Borunia (1839-1909).  Jej matka też zapewne jest spokrewniona z moimi Lisowskimi z Szałasu Nowego (tak jak jej ojciec, bo matka urodzona w innej wsi).   Zofia była kuzynką pierwszego stopnia dla mojej prababci Marianny Młodawskiej (zd. Boruń) - między nimi było 12 lat różnicy.


Rodzina liczna, więc niczym dziwnym nie jest, że rodzice chcą wydać jak najszybciej swoją córkę za mąż, aby nie była na ich utrzymaniu. Zofia nie musiała długo czekać na męża. Rodzice znaleźli jej starszego o 19 i pół roku męża!  Sama Zofia miała zaledwie 15 lat i 10 miesięcy.

Czym zaimponował 35-letni kawaler rodzicom małoletniej Zofii?  Może miał spore gospodarstwo?  Tą tajemnicę zapewne Gustaw i Józefa Boruniowie zabrali do grobu.. Zofia zapewne zaraz po tym zamieszkała na gospodarstwie swojego męża.  Jednak, to co się stało 12 dni po zawarciu małżeństwa, było najgorszym koszmarem.  Nagle umiera 35 letni Stanisław Karczmarczyk !  Może chorował od dawna i rodzice Zofii zauważywszy to zaplanowali rękę swojej córki, będąc świadom, że przyszły mąż, stary kawaler długo nie pożyje i tak się stało..   Zofia została najmłodszą wdową (jak dotąd) w historii znanej mi rodziny..  Miała wówczas 15 lat 10 miesięcy i 12 dni  (ja mam trochę ponad 17 i pół roku, a jestem kawalerem, a ona była młodsza o prawie dwa lata i została wdową?  Okropne!).


Zgon Stanisława Karczmarzyka zgłosili dwaj bracia mojej praprababci Ludwiki Młodawskiej (zd. Lisowskiej) - Mikołaj (1836-1902) i Ignacy (1851-1925) Lisowscy.
18 stycznia 1882r. żenił się 26-letni brat Zofii - Jacek Boruń.  Jego wybranką okazała się 22-letnia Florentyna Socha, córka Pawła i Józefy.   Prawdopodobnie właśnie wtedy Zofia poznała bliżej brata swojej bratowej - Jacka.  Zrodziła się miłość, która zwieńczona została zawarciem związku małżeńskiego w dniu 18 czerwca 1882r.


Para przeżyła razem blisko 27 lat. Jacek Socha zmarł 9 kwietnia 1909 r. w Lutej przeżywszy 52 lata. Zofia wdową była przez blisko cztery dekady i zmarła w powojennej Polsce, 31 marca 1947 r. w wieku 81 lat. Doczekali się dziewięciorga dzieci, pięciu synów: Franciszka, Antoniego, Jana, Pawła, Jana II oraz czterech córek: Genowefy, Marianny, Barbary i Bronisławy. 


Na tym koniec tego postu.  22 kwietnia b.r. (w 148. rocznicę urodzin Zofii z dzisiejszej notki - ciekawy zbieg okoliczności)  otrzymałem maila, że wyniki testów DNA są już dostępne na stronie www.familytreedna.com .  I własnie o tym będzie następny post na blogu (postaram się dodać go w ostatni dzień kwietnia, czyli już za dwa dni ).   Co do nowości w moim drzewie, to udało mi się ustalić datę ślubu moich praprapradziadków Jana Kuźnika i Salomei Czyżykowskiej.  On był 28-letnim wdowcem urodzonym w Czepowie Dolnym (par. Wielenin) jako syn Tomasza i Agnieszki. Co ciekawe - udalo mi się odnaleźć akt ślubu jego rodziców pod nazwiskiem Jaśkiewicz!!  Rok 1796r., parafia Uniejów.  Pod tym samym nazwiskiem umiera praprapraprababcia Agnieszka Jaśkiewicz de domo Górka. Otrzymałem kserokopię aktu zgonu praprababci Józefy Rożniata, a obecnie czekam na odpowiedź z USC w sprawie aktów zgonów prapradziadków Kubiaków i prapraprababci Kuźnickiej :)

środa, 3 kwietnia 2013

Potencjalni przodkowie

Wielu genealogów na swej drodze trafia na mur, który stanowi barierę nie do przejścia - czasem jest to dziura metrykalna, np. pod koniec XVIII wieku, gdy księgi sięgają początków XVII wieku, ale najczęstszym przypadkiem jest po prostu brak ksiąg - wtedy właśnie sięgamy do tzw. źródeł pozametrykalnych (zależnie od statusu społecznego naszych przodków).  Bywają również przypadki, gdy przodkowie zmieniają nazwisko.
Pół biedy, gdy trwa to dłużej i zapisywani są przy zastosowaniu m.in. vel, czy alias.  Wtedy nie mamy problemu, bo możemy wychwycić, kiedy pisani byli jednym nazwiskiem, kiedy już drugim, a także w jakich latach używano dwóch nazwisk naraz.  Gorzej jest, kiedy zmiana następuje nagle - tutaj pomóc nam mogą jedynie dane dodatkowe (np. numer domu, rzadko występujące imiona, etc.), ale co zrobić, gdy takie coś pojawia się nam w księgach, gdzie poza imieniem dziecka, danymi rodziców i chrzestnych?
Mamy dwie możliwości - albo szukać rozwiązania w księgach późniejszych (np. małżeństwo, chrzest dziecka lub zgon).  Jednak nie zawsze jest to możliwe, bo przecież takie coś jest możliwe, gdy nasz przodek żył "odpowiednią" ilość lat i załapał się na takie księgi..


W moich poszukiwaniach trafiłem na takich przodków, więc nazywam ich potencjalnymi i na razie traktuję ich z dystansem - nie wpisuję ich do drzewa.  Z tym, że u mnie dochodzi jeszcze fakt, że wszystko to dzieje się w różnych miejscowościach, ale w jednej parafii.  Zacznę od początku..
W 1840r. w rodzinie Jana Kuźnika i Salomei z Czyżyków pojawia się dziecko. Kolejne, bo już ósme.  Rodzice byli w średnim wieku - ojciec miał 42 lata, zaś matka 36.    Mijają lata, a młoda panienka musi znaleźć sobie męża (lub na odwrót). Tak też, we wrześniu 1857r., 17-letnia Józefa wychodzi za starszego o 3 lata Józefa Rożniatę.  W momencie ślubu, jego rodzice już nie żyli, zaś jej - zamieszkiwali na gospodarstwie w Białej Górce.  Takim tropem udało się znaleźć metryki zgonów obojga rodziców w kolejno 1866 i 1868r.   Salomea Kuźnik zapisana została jako córka zmarłych Wawrzyńca i Domiceli - tutaj się trochę ucieszyłem, bo imię matki nie jest jakoś szczególnie popularne. W akcie wpisana także została miejscowość urodzenia i nie należała ona do par. Wilamów, jak wcześniej myślałem.  Co ciekawe - wychodzi na to, że 3xpradziadek był z parafii Wielenin,  3xprababcia z parafii Uniejów, a wszystkie dzieci ochrzczone w kościele parafialnym w Wilamowie :)
Należy także wspomnieć, że Jan i Salomea Kuźnikowie byli zapisywanie bardzo różnie.
Jan był Kuźnikiem, a także Jaśkiewiczem, zaś Salomea była Czyżową, Czyżykowską, Jerzykowską, a także Kowalówną!!  Jaki to ma związek z jej rodziną?  Najpierw myślałem, że może chodziło o to, że jej ojciec zajmował się kowalstwem - może po części prawda, ale czytajcie dalej, a dowiecie się,  co jest na rzeczy !

Powracają do Salomei - urodziła się ona na początku XIX wieku we wsi Skotniki, ale jak dotąd nie zdobyłem aktu chrztu.  Zaciekawiła mnie jednak sam parafia i moje poszukiwania były po części udane.
Wszystko pięknie, ładnie - znajduję starszą siostrę 3xprababci Salomei Czyżykowej - Bogumiłę - urodzoną w Orzeszkowie (sąsiedztwo ze wsią Skotniki)  w  styczniu 1790r.  Księgi znajdują się we Włocławku, więc poszukiwania są dość trudne.  Wcześniej nie było urodzeń na nazwisko Czyżyk/owski, a nawet nie było dzieci Wawrzyńca i Domiceli, więc zdałem sobie sprawę, że Bogumiła była pierwszym dzieckiem moich 4xpradziadków, ale przecież skoro była to pierworodna, to ślub musieli wziąć ślub na krótko przed tym .  Zero śladu po Czyżykowskich, a tu z pomocą przychodzi sprawdzenie wcześniejszego rocznika pod względem zawartych małżeństw. W lutym 1789r. ślub biorą Wawrzyniec Kowalczyk i Domicella, panna. Łatwo obliczyć, że było to na 11 miesięcy przed narodzinami pierwszego dziecka, a więc mam rozwiązanie dwóch zagadek !  Ślub 4xpradziadków, a także skąd w akcie chrztu jednego z dzieci 3xpradziadków, matka została zapisana jako Kowalówna :)



Jednak to nie koniec historii - zaciekawiła mnie ta rodzina, więc normalną czynnością było sprawdzenie chrztu jakiejkolwiek Domicelli ochrzczonej w parafii Uniejów - znalazłem dwie:
 
Rok 1763
 Na dole widnieje napis "mortua", czyli "zmarła".  Charakter pisma jakby inny, a także trochę inny atrament (widoczna różnica czasu między tymi zapisami). 
Rok 1769
 Dziesięć lat później w Spicimierzu umiera Domicela.  Brak nazwiska utrudnia identyfikację, jednak ze względu na ilość chrztów na to imię (dwa) można stwierdzić, że zmarła Domicela nosiła nazwisko Ciszewska i była córką Antoniego i Doroty.
Rok 1779


Przedostatni akt dotyczy domniemanej /potencjalnej/ praprapraprababci.  Urodzona dnia 4 maja 1769r. jako córka Ludwika Leśniewicza, młynarza i Bogumiły otrzymuje imię Domicela.  Była ona szóstym dzieckiem tej pary. Po niej urodziło się jeszcze pięcioro, więc ogółem Ludwik i Bogumiła mieli jedenaścioro dzieci.  Wraz z narodzinami ostatniego dziecka (1782r.) brak jakiegokolwiek aktu na to nazwisko (chrztu, małżeństwa, czy zgonu).   Ciekawy jednak jest akt małżeństwa z 5 sierpnia 1782r. (na pięć dni przed narodzinami ostatniego dziecka Ludwika i Bogumiły).  Za mąż wychodzi niejaka Bibianna Leśniewiczowa, c. Ludwika. Sęk w tym, że takiej osoby nie ma wśród dzieci moich domniemanych 5xpradziadków.  Pierwszym dzieckiem była Marianna Balbina - może stąd wyszło jakieś połączenie i powstała Bibianna?  Kolejna była Julianna, więc to raczej nie pasuje.  Kolejna trójka to byli synowie, zaś następna Domicela, która miałaby dopiero 13 lat, więc stawiam, że akt dotyczy 21-letniej Marianny Balbiny.

Akt ślubu Franciszka Grabickiego z Bibianną Leśniewicz, c. Ludwika
Jak już wspomniałem - 10.08.1782r. to ostania znana data dotycząca młynarskiej rodziny Leśniewiczów.  Może z jakiegoś powodu musieli opuścić młyn i przenieśli się do wsi Skotniki lub Orzeszków, gdzie w 1789r. ich średnia córka Domicela wyszła za mąż za Wawrzyńca Kowalczyka, a później byli już Czyżykowskimi ?  Bardzo bym chciał,aby ta wersja okazała się prawdziwą.  Jednak, aby tego dowieść. Najpierw muszę znaleźć akt ślubu 3xpradziadków - Jana Kuźnika vel Jaśkiewicza z Salomeą Czyżykowską vel Kowalówną.  Z niego dowiedzieć się, gdzie urodziła się panna młoda, a także czy rodzice jeszcze żyją.  Następnie sprawdzić akt chrztu Salomei i metryki zgonów jej rodziców, które mam nadzieję - wiele rozjaśnią.



Kwiecień - rocznice

Dzisiaj już trzeci dzień kwietnia, a ja dopiero spisuję kwietniowe rocznice.  Cztery dni byłem w Bierzwniku u Babci na świętach.  Mam nadzieję, że te u Was minęły spokojnie, w rodzinnej atmosferze.
Miesiąc kwiecień jest dla mnie szczególnie ważny, gdyż 12 IV 2007r. zmarła moja kochana Babcia Irena z Sadzewiczów Marynicz.  To już prawie 6 lat.  Ten czas szybko płynie.. Za szybko.

2 kwiecień 1797r. - narodziny 5xprababci Magdaleny Owczarek,
8 kwiecień 1945r. - zgon prapradziadka Tomasza Gmiterek, mającego 71 lat,
11 kwiecień 1815r. - narodziny 3xpradziadka Wojciecha Xela,
12 kwiecień 2007r. - śmierć Babci Ireny Marynicz, zd. Sadzewicz, mającej 77 lat,
13 kwiecień 1828r. - zgon 5xprababci Ewy Gmiterek, mającej 62 lata,
16 kwiecień 1799r. - zgon 7xpradziadka Michała Obirka, mającego 73 lata,
16 kwiecień 1835r. - narodziny 3xprababci Katarzyny Bujara,
16 kwiecień 1854r. - zgon 3xprababci Marcjanny Xel, mającej 38 lat,
18 kwiecień 1798r. - narodziny 3xpradziadka Wojciecha Młodawskiego,
19 kwiecień 1833r. - zgon 5xprababci Barbary Borkowskiej, mającej 64 lata,
20 kwiecień 1922r. - narodziny Dziadka Józefa Młodawskiego, 
22 kwiecień 1915r. - zgon praprababci Marianny Boruń, mającej 67 lat,
23 kwiecień 1845r. - zgon 3xprababci  Franciszki Boruń, mającej 38 lat,
23 kwiecień 1896r. - zgon 4xprababci Marianny Kuźnickiej, mającej 75 lat,
24 kwiecień 1824r. - zgon 6xprababci Reginy Malec, mającej 66 lat,
25 kwiecień 1790r. - narodziny 4xpradziadka Jakuba Szupera,
28 kwiecień 1871r. - narodziny pradziadka Jana Młodawskiego,
29 kwiecień 1781r. - zgon 7xprababci Jadwigi Klimczak, mającej 50 lat,
30 kwiecień 1832r. - zgon 6xpradziadka Antoniego Miczugi, mającego 72 lata.

Jak widać - w kwietniu nie zostało zawarte żadne małżeństwo, więc można wysnuć wniosek, że był jakiś przesąd na temat tego miesiąca, aby nie brać ślubu lub po prostu tacy przodkowie mi się trafili ;)