poniedziałek, 15 czerwca 2015

Kim byli rodzice chrzestni moich Dziadków ?

Dzisiejszy post będzie nieco krótszy, niż poprzednie, ale myślę, że równie ciekawy, ponieważ porusza ważny temat, jakim są rodzice chrzestni moich Dziadków. Dawniej rola rodziców chrzestnych była całkiem inna, niż w dzisiejszych czasach. Kumów (Kmotrów lub Potków) często wybierano z wielką starannością, rzadziej z przypadku. Najlepiej, aby były to osoby zamożne lub z wysoką rangą społeczną - wierzono, że dziecko będzie miało cechy charakteru rodziców chrzestnych i będzie im się w życiu wiodło równie dobrze. Do dzisiaj znany jest przesąd, że dziecku się nie odmawia, czyli kiedy rodzic niemowlęcia mającego wstąpić do wspólnoty kościoła poprosi nas o bycie rodzicem chrzestnym dla ich potomka, nie powinniśmy odmówić. 
Kwestia imienia najczęściej była w gestii rodziców. Bywało, że pierworodny (czasem któreś z kolei dziecko) syn otrzymywał imię swego ojca. Zdarzały się sytuacje, że dziecko otrzymywało imię po którymś z rodziców chrzestnych. Niestety czasami z decyzją rodziców nie zgadzał się ksiądz i dokonywano zmiany, np. na imię świętego, który wspominany był w tym okresie (np. Wojciech w kwietniu, czy Michał we wrześniu). 

A jak było w przypadku moich Dziadków? Kto trzymał ich do chrztu oraz jaką pełnili funkcję w ich życiu oraz czy w ogóle mieli jakikolwiek kontakt z nimi w późniejszym czasie? Spróbuję odpowiedzieć na te pytania...

Dziadek Adam Marynicz urodził się w 1924 r. w Narolu Wsi jako syn 26-letniego Franciszka Marynicza i 24-letniej Rozalii zd. Gmiterek. Rodzice jego pobrali się w 1922 r. w Narolu i oboje byli z Narola Wsi, zresztą tak jak większość ich przodków. Dziadka ochrzczono 9 marca, czyli trzy dni po przyjściu na świat. Do chrztu trzymali go Jan Gmiterek, rolnik oraz Maria Marynicz, żona Macieja - rolnika. Ojciec chrzestny na pewno nie był bratem matki dziecka, istnieje natomiast prawdopoobieństwo, że był to jej wówczas 40-letni stryj, niestety nie mam 100% pewności.  Lepiej jest z matką chrzestną, która to była bratową ojca dziecka. Była starsza od Franciszka Marynicza o zaledwie 2 miesiące. Maria zmarła pod koniec 1945 r., czyli krótko po opuszczeniu przez Dziadka gniazda rodowego, natomiast Jan Gmiterek zmarł na początku 1948 r. Jak układały się relacje pomiędzy Adamem Maryniczem, a bratem jego dziadka i bratową ojca? Niestety Dziadek zmarł 7 lat przed moim przyjściem na świat, a nikt z dotychczas przepytanych osób nie wiedział nic na ten temat.








Babcia Irena Sadzewicz (po mężu Marynicz) na świat przyszła w 1929 r. i tego samego roku (dokładniej w Sylwestra) została ochrzczona w łuckiej katedrze (którą zresztą sam niedawno widziałem). Ojciec Witold Sadzewicz miał 28 lat, a matka była o rok młodsza. Niestety nie wiem, ile lat byli po ślubie, ale myślę, że ok. 7-8 (w 1923 r. urodziła się córka Janina, a ponoć były jeszcze dwie córki, których do dnia dzisiejszego nie udało mi się zlokalizować). Jak to zostało w akcie chrztu określone - "Kmotrami byli: Borys Rusiecki i Stanisława Szelengowska, żona Antoniego". I tutaj pojawia się problem, ponieważ imiona i nazwiska tych osób kompletnie nic mi nie mówią. Na temat ojca chrzestnego nie wiem nic do dnia dzisiejszego, natomiast o matce chrzestnej i jej mężu coś wiem. Antoni i Stanisława pobrali się w 1925 r. w Nieświczu (do tej parafii należał Uhrynów, gdzie mieszkali moi pradziadkowie). W 1927 r. rodzi im się córka, którą chrzczą w Łucku i otrzymuje imiona Irena Wanda. Antoni był ... policjantem! Myślę, że być może również osiedlił się w Uhrynowie i kto wie, czy nie pracował razem z moim pradziadkiem - również policjantem. Ze spisu osadników kresowych, gdzie wymieniony jest Witold Sadzewicz wynika, że Antoni również był osadnikiem i co ciekawe, mieszkać mieli w tej samej gminie - Trościaniec. Mój pradziadek przypisaną ma osadę Łyczki, jednak najprawdopoobniej był tam bardzo krótko, ponieważ od 1921 r. na pewno był w Uhrynowie. Czyżby Szelągowski również się przeniósł i być może był sąsiadem moich krewnych?






Dziadek Józef Młodawski urodził się w 1922 r. i ochrzczony został 3 dni po przyjściu na świat. Był ostatnim dzieckiem Jana Młodawskiego (1871-1940) i jego żony Marianny zd. Boruń (1877-1961). Rodzice jego byli blisko 19 lat po ślubie i mieli już pięcioro (był jeszcze syn Antoni, ale ten zmarł w 1909 r. mając niespełna 3 lata, co ciekawe - 10 lat później urodził się syn, który również otrzymał takie samo imie - jako jedyny z rodzeństwa wciąż żyje). Dziadka do chrztu trzymali Mateusz Lisowski i Marianna Młodawska. Jeżeli ojciec chrzestny jest tożsamy z pierwszym świadkiem, który określony został jako 43-letni włościanin z Szałasu, to był on krewnym moich pradziadków. Z pradziadkiem miał wspólnych dziadków - Antoniego i Mariannę Lisowskich, natomiast prababcia była dla niego ciocią, ponieważ jej ojciec i jego dziadek byli braćmi (13 lat różnicy). Natomiast matka chrzestna to być może stryjenka mojego dziadka (to była najbliższa krewna o takim imieniu i nazwisku). Najciekawsze jest to, że 10 lat później - w 1932 r. ślub wzięli Mateusz Lisowski i Marianna z Olszewskich Młodawska, czyli - jeżeli matką chrzestną była stryjenka dziecka - rodzice chrzestni mojego Dziadka zostali małżeństwem (on pochował dwie żony, siostry Józefę i Teklę zd. Szcześniak, a ona męża - Mikołaja Młodawskiego)

Natomiast co do drugiej Babci, to ze względu na szacunek i prywatność, nie będę podawał konkretynch danych dot. miejsca i daty narodzin. Ojcem chrzestnym był Wincenty Grzymiszewski - niespokrewniony z rodziną, którego Babcia dobrze wspomina i na pewno miała z nim kontakt w dorosłym już życiu. Matką chrzestną była Marianna Zając, którą babcia wspominała jako ciocię. Nazwisko sugeruje, że mogła to być krewna ze strony pierwszego męża prababci (siostra lub bratowa?). Józef Zając był prawnukiem Kazimierza i Wiktorii z Klimczaków małżonków Zająców vel Zajączków, a ci z kolei byli prapradziadkami Anny Kubiak, czyli prababci. Prababcia za męża miała więc swojego dalekiego wujka. 

niedziela, 7 czerwca 2015

Nowe odkrycia dotyczące wołyńskiej linii

Mam wrażenie, że mentalne obcowanie z przodkami poprzez odwiedzenie miejsc, z którymi byli związani zaczęło owocować tuż po powrocie (koniec kwietnia br.), chociaż kiedy byłem już pewien tego wyjazdu, to udało mi się odkryć dane Sadzewiczów i ustalić, że wcześniej nazwisko zapisywane było S(z)arzewicz. 
Najpierw na podstawie spisów osób spowiadających się z parafii Zaturce potwierdziłem na 100%, że Salomea Szarzewiczowa była matką mojego Wincentego, a ten miał żonę Stanisławę zd. Niemtoruk. 

Spis z 1855 r. zawierał następujące dane dotyczące rodziny Szarzewicz (mieszkali w domu nr 3):

Jan Szarzewicz, lat 26
Salomea Szarzewiczowna, lat 34
syn jej Wincenty, lat 13
córki jej 1. Barbara, lat 8
2. Antonina, lat 5

Na podstawie powyższych danych wnioskujemy, że razem mieszkało rodzeństwo - Salomea i Jan oraz trójka jej nieślubnych dzieci - Wincenty, Barbara i Antonina. 

Na tej samej stronie, ale kilka wpisów niżej odnalazłem to, czego szukałem, czyli Stanisławę Niemtoruk z rodziną (mieszkali pod nr 6):

Jakub Niemtoruk, lat 33
żona jego Helena z Wrońskich, lat 27
córki ich 1. Stanisława, lat 7
2. Helena, rok 1

marcowym poście pisałem o Niemtorukach, jednak pomimo posiadania wiedzy, iż moja 3xprababcia najprawdopodobniej nosiła takie nazwisko będąc panną, to bez dokumentów były to przypuszczenia. Niestety nie znałem roku urodzenia Stanisławy, ale wiedziałem, że roczników nie ma w AGAD-zie, ale na szczęście księgi istnieją i przechowywane są w Archiwum w Łucku. Skoro w 1855 r. Stanisława Niemtoruk, córka Jakuba i Heleny miała 7 lat, to urodzić się powinna w 1848 r., więc bingo! 

Następny sprawdzony rocznik to 1869. Dalej pojawiają się obie rodziny, jednak z pewnymi zmianami. W domu pod numerem czwartym mieszkali:

Jakub Niemtoruk, lat 48
żona jego Helena z Wrońskich, lat 42
synowie ich 1. Szymon, lat 7
Augustyn, lat 4
córka ich Zofia, lat 16
Wincenty Szarzewicz, lat 28
żona jego Stanisława z Niemtoruków, lat 22
córka ich Teofila, lat 3

Zauważyć można, że Wincenty Szarzewicz zamieszkał u teściów. W tej samej miejscowości niestety nie znalazłem ani jego matki Salomei, ani wuja Jana - czyżby zmarli? A gdzie tam! Zamieszkali w Klasztornym Kątku, gdzie głową rodziny był Jan Szarzewicz, jego żoną była o 9 lat młodsza Marianna zd. Smolińska, która urodziła mu dzieci - Jadwigę (ur. 1864) i Wojciecha (ur. 1868). Razem z nimi mieszkała Stanisława Maszewska (ur. 1861), która najprawdopodobniej była córką szwagra Jana - Antoniego Maszewskiego (zm. 1863) i jego drugiej żony. W tym samym domu mieszkała jeszcze Salomea Szarzewiczowa (ur. 1812) z córką Antoniną (ur. 1851). 

Ostatnim sprawdzonym rocznikiem był 1874. W domu numer 4 mieszka ta sama rodzina, jednak w mniejszym składzie:
Jakub Nuntoruk, lat 62
córka jego Zofia, lat 17
Wincenty Sarzewicz, lat 32
żona jego Stanisława z Nuntoru[ków], lat 27
syn ich Justyn, lat 4

Zauważyć można, że po upływie 5 lat w domu tym nie było żony głowy rodziny - Heleny z Wrońskich Niemtorukowej oraz ich dwójki dzieci - Szymona i Augustyna. S(z)arzewiczowie z kolei stracili córkę Teofilę, a na świecie pojawił się ich syn Justyn. Niektórych wiek w ciągu tych pięciu lat zmienił się dość znacznie, ponieważ np. Jakub z 48-letniego mężczyzny stał się 62-latkiem. Córka Zofia stała się starsza raptem o rok, Pod numerem 6 mieszkał Jan Sarzewicz (l. 40) z żoną Marianną zd. Smolińską (l. 42) i 10-letnią córką Jadwigą. 

O ile po stronie pradziadka poszukiwania zakończyły się sukcesem, o tyle już po stronie prababci nie jest tak kolorowo. Z Dąbrowskimi problemy były od początku. Kilka dni po śmierci mojego Taty otrzymałem list z USC, gdzie znajduje się odtworzony akt urodzenia mojej Babci Ireny Marynicz zd. Sadzewicz (1929-2007). Dostałem kopię postanowienia sądowego, które było podstawą spisania aktu. Była tam informacja nt. matki - Salwiny z Dąbrowskich Sadzewiczowej. Zapisano tam, że urodziła się w Rogowiczach. 

























Na powyższej mapie Rogowicze znajdują się w lewym górnym rogu - wieś leżała wówczas nad rzeką. Rodzina Marcelego i Apolonii z Tomaszewskich Dąbrowskich mieszkała tam wiele lat. Pierwszym dzieckiem tej pary był Władysław (ur. 1881), ojciec miał wówczas ok. 23 lata, a matka 20. Jako ostatnia urodziła się moja prababcia Salwina (ur. 1902). Niestety w spisie dot. mieszkańców wsi Rogowicze (par. Łokacze) za rok 1878 nie ma ani rodziny mojego prapradziadka, ani praprababci. Niestety najpewniej zmarli oni w Rogowiczach (Marceli ostatni raz pojawia się w spisie w 1903, w 1905 już go nie ma), a metryk z par. Łokacze zachowały się zaledwie do 1865. Później szukałem w okolicznych wsiach i parafiach osób pasujących na moich przodków i ... znalazłem takowych, jednak dopóki nie znajdą chociażby aktu ślubu, to mogę tylko domniemywać, że to oni. 

W 1861 r. w Wólce Szelwowskiej (na mapie niedaleko Rogowicz, po drugiej stronie rzeki - widać również niedaleko most, więc najprawdopodobniej nie było problemu z przemieszczaniem się) urodziła się co prawda Pelagia Tomaszewska, jednak z doświadczenia wiem, że była tendencja do używania tego imienia zamiennie z Apolonią. Ochrzczona została w parafii Koniuchy i była córką Jana i Józefy z Bohemskich małż. Tomaszewskich. Warto tutaj jeszcze dodać, że miała ona starsze rodzeństwo - Antoniego urodzonego w 1858 r. w Markowiczach (na mapie ich nie ma, jednak miejscowość leży na północny-zachód od Rogowicz), par. Łokacze, Wiktorię urodzoną w 1854 r. w Markowiczach (par. Łokacze), Cypriana urodzonego w 1842 r. w Wólce Szelwowskiej (par. Koniuchy), Tomasza urodzonego w 1840 r. w Wólce Markowieckiej (par. Łokacze). Jan Tomaszewski i Józefa Bohemska pobrali się w 1839 r. w Koniuchach, oboje byli z Szelwowa. 

Na początku 1859 r. w Liniowie (prawy dolny róg na mapie) rodzi się Marceli, syn Tomasza i Marianny z Bohemskich (sic!) małżonków Dąbrowskich. Ochrzczony został w parafii Skórcze. Miał on braci: Jana (ur. 1845 r. w Koszowie, par. Torczyn) i Stanisława (ur. 1855, zm. 1859 r. w Wólce Szelwowskiej [sic!], par. Koniuchy). 

Jak widać, rodzina migrowała po okolicznych wsiach, które należały głównie do trzech parafii: Łokacze, Koniuchy i Skórcze. Przypuszczam, że to najpewniej moi przodkowie, jednak będę mógł dopisać ich do drzewa dopiero w chwili, kiedy będzie to pewne na 100%. Ciekawe jest również nazwisko Bohemska, które pojawia się podwójnie - czyżby prapradziadkowie byli spokrewnieni? :) Jeśli potwierdzę, że to moi przodkowie, to automatycznie będę miał "komplet" aż do 3xpradziadków i znalezienie metryki ślubu Tomasza Dąbrowskiego dałoby kolejne pełne pokolenie.